środa, 28 grudnia 2011
Neony w moim mieście zmuszają do miłości, czyli KURY-R
R-Kury - neon na żoliborskim wieżowczyku WSS Społem. Wieżowczyk proj. Jacka Nowickiego, będący od dawna symbolem dzielnicy, zbudowano na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Mieści się w nim dom handlowy Merkury, a na pierwszym piętrze, w oszklonym akwarium była kawiarnia Hawana, uważaną w tamtych warunkach za elegancką i tym samym kultową (choć samego słowa w tym znaczeniu nie używano.
Dawny neon był pionowy i zawieszony z drugiej strony, o proszę.
Za komuny byl taki sport zbliżony nieco może do trainspottingu, ale weselszy - obserwowało się neony, w których bardzo często gasły pewne ich części, w oczekiwaniu na interesujące efekty. Na przykład przy stojącym do dziś budyku obok Kina Moskwa był neon reklamowy "Przezorny zawsze ubezpieczony" - a czasami zmieniał się w napis "Przezorny zawsze bez zony".
O ile dobrze słyszałem, w czasach gdy wszystko było jeszcze "po prostu pastelowe", w latach sześćdziesiątych chyba jeszcze, neon promujący Wrocław też zmieniał się czasem treść - zamiast napisu "Wrocław miastem młodości" można było przeczytać, że "Wrocław miastem młości". ;-)
A neony w moim mieście zmuszają - zmuszają do miłości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz