czwartek, 31 grudnia 2009

'O Jezu, tato, co to?'


Zapytała Agata i zaraz sobie odpowiedziała: 'To Żenia!'
Bialoruska ;-) sałatka ze śledzi, buraków, jogurtów i jajek. Mniam!!!

niedziela, 20 grudnia 2009

W odwiedziny ze śledzikiem


Jak miło, gdy goście przyniosą z sobą coś do zjedzenia i to jeszcze coś tak pysznego - domowe śledziki w oleju z cebulką. Mimo pietruszki bardzo dobre, miały miły, kwaskowy smak.
W tle kubek z herbatą Masala Chai firmy Premier's Tea Limited.
To kubek z dawnych czasów, od firmy PSC, który u mnie wrócił ostatnio do do łask. Właśnie sprawdziłem w Internecie, że firma ta dalej istnieje, choć chyba już nie w Polsce :-) To i tak w świecie przejęć jednych korporacji przez drugie jest ewenementem.

Sady Żoliborskie bardzo inteligenckie


Przedsmaki wigilii - śledzie, pierogi z kapustą i grzybami, barszcz, keks... Jak zawsze przepysznie się jada u Pani Gospodyni o wielce arystokratycznym nazwisku, charakterystycznym dla północno-wschodniej Wielkopolski.
Oprócz jedzenia był wina spory wybór - mimo sąsiedztwa niedalekiego sąsiedztwa Zmartwychstanek oraz trwającego postu - lejące się hojnie nawet po obrusach i zasypywane solą.


Jak dobrze spędzać czas na teatralnych dyskusjach sierioznych - choć pełnych anegdot - Mówimy się o Grotowskim, Grzegorzewskim Staniewskim, Kantorze, Korusnovasie, Schechnerze, Swinarskim, Wilsonie, Puzynie, Pszoniaku, o Commedie Francaise... Miło pić wino i siedzieć długo w noc w towarzystwie ludzi, którzy wiedzą, jakie niedokończone spektakle miał na warsztacie Swinarski, gdy ginął w katasatrofie lotniczej pod Teheranem i dla których śmierć Zapasiewicza była osobistą tragedią.
Bracia Załuscy byliby zadowoleni z poziomu dysusji, odbywającej się przy ulicy ich imienia. ;-)



Butelki i kieliszki już puste, pora wracać.


Kierowca nocnego - rzecz rzadko spotykana - słuchał akurat Dwójki (czyli tego samego, co ja przez słuchawki). A w II PR akurat były fragmenty koncertu Trebuniów-Tutków. Pogadaliśmy chwilę sympatycznie, okazał się ukraińskim lwowianinem z rodziną pochodzącą z Werchowyny.

czwartek, 17 grudnia 2009

Urodziny Brzeskiej, czyli imprezy na Pradze A.D. 2009


Pawiarnia nocą - Brzeska 16.
(W resztkach d. browaru "Lech" Józefa Nesta)

Życzenia dla Jubilatki. Nad głowami ogon pawia.


To nie obuwie praskiego lipkarza, który poszedł nocą na wysokościową, niebezpieczną robotę, to tylko Ula wyskoczyła z butów i poszła w tango!


Cała sala tańczy z nami!


...ale trza być w butach na weselu (i urodzinach, przynajmniej między tańcami).


"W Oparach Absurdu" przenosi się na Brzeską? ;-)


Góralskie tańce z Beskidu Śląskiego ;-)


Lekcja flamenco "...gdy przy Brzeskiej bawimy się!"


Były tańce do melodii bretońskich, szkockich, mazowieckich, węgierskich, włoskich, góralskich, praskich no i oczywiście cygańskich! (Niewiele co prawda widać, ale trochę słychać.)

niedziela, 13 grudnia 2009

SM-42 (Fablok Chrzanów) ciągnie 2 puste węglarki


W Zemborzycach Podleśnych. Mimo nietęgiej widoczności, nawet RP1 się nie chciało maszyniście przed przejazdem włączyć. Poza tym widać już pierwszy śnieg.
P.S. Ten wpis jest zrobiony z dużym przymrużeniem oka, ale zajrzyjcie na stronę Linii Hutniczej Szerokotorowej - tam dopiero gromadzą się prawdziwi maniacy kolejnictwa i trainspottingu!

Akurat!


Akurat - tak się nazywa ten lubelski zespół. Czadowo też grają, a do tego dodają fajne teksty.

U Grażyny - Szczera Mowa :-)


W ramach Mikolajek Folkowych - rumuńskie dżamparele gra Čaci Vorba (Szczera mowa) w eLeSeMowskim Domu Kultury 'Grażyna' przy ul. Konrada Wallenroda.
(Na tym osiedlu same Ballady i Romanse...)

Znów swojskie, wsiowe przysmaki


Nalewka domowa, renklodowa z Zemborzyc Podleśnych. Domowy chleb na zakwasie i równie swojska kiełbasa z Kocudzy. Niestety serwowana bez kocudzkich śpiewów. ;-)

Skolias i Gendos




Największa rewelacja festiwalu. Jazzujące, ale i eksperymentujące śpiewy Jorgosa Skoliasa, nawiązujące momentami nawet do greckich, prawosławnych śpiewów liturgicznych, wymieszane z khoomei Gendosa-Gennadija Czamzyryna z nadjenisiejskiej republiki Tuwy. (Khoomei to jeden ze stylów gardłowego śpiewu akordami - sic!). Greka z pochodzenia, Jorgosa przedstawiać nikomu nie trzeba, a dla Gendosa Polska stała się od paru lat drugim domem.
Zaś szamanizm objawiał się nie tylko w warstwie muzycznej, bo podczas koncertu było i okadzanie się dymem świętych ziół na szczęście oraz dla odpędzenia złych duchów... ;-)
Jakiś czas temu została nagrana koncertowa płyta "Trzy światy", na której oprócz Gendosa i Skoliasa zagał perkusista Asaf Sirkis.

sobota, 12 grudnia 2009

Przysiadłem się do ukraińskiego stolika


Już kurzy się z czuba ;-)

Vieśnova




Suwalszczyzna potrafi (wiele różnych rzeczy, nawet w rytmie samby dziewczyny śpiewały: "Prosiłam Boga i świętej Agaty, by mojego chłopca nie wzięli w sołdaty").

Dubajagha



'Ziele uzdrowieniem narodu'.... Wot eto da... :-(
Poza tym - mimo że nie lubię reggae, regałowcy z już zachodniopomorskiego ;-) z wielkopolskim kozłem na Mikołajkach Folkowych nieźle wypadli. Trzecia nagroda ex aequo.

No i pojawiła się w ich repretuarze modna od paru lat szydercza piosenka o świniarzu z Pierzyn :-) Dawno temu Mazowsze objechało z nią ponoć cały świat.

Tekst poniżej (skrócony o powtórzenia, co nieco rozbija rytm, ale w tym miejscu chodzi jedynie o sens):


Zalecał mi się oj z Pierzyn świniorz
i co niedziela tu do mnie przyloz.
I choć padało, choć było ślisko,
to się przywlekło to świniorzysko.


Jak my się mieli ze sobą najbardziej cieszyć,
to on się musiał do swoich świń spieszyć.
I choć padało, choć było ślisko,
to uciekało to świniorzysko.


Napisał ci mi na bibulinie,
że mnie tak kocha, jak swoje świnie.
A ja mu na to na papióreczku:
żeń się ze świnią, mój świnioreczku

Biedni teraz ci mieszkańcy Pierzyn ;-)



Wyświetl większą mapę

Hawok


Lira korbowa, perkusja, śpiew i sound system (niewidoczny na filmie).
Nawet niezle...
Druga nagroda (notabene najwyższa, pierwszej nie przyznano).

Orkiestra św. Mikołaja


Koncert gospodarzy festiwalu. Klasyka folkowa na najwyższym poziomie.

Klezmaholics


Zespół z Lublina, koszerna współczesna (sic!) piosenka wrocławska. Trzecia nagroda ex aequo.

Morfe Acoustic Band


Nagroda publiczności. :-O

Kwartet Jorgi w roli taperów (sic!)


Kwartet Jorgi (jak zwykle w składzie trzyosobowym) gra na żywo do słowackiej, niemej (1921) wersji Janosika. Ciekawostka przyrodnicza, :-) a przy tym niesłychanie udana artystycznie.
Jako ilustracje do filmu
panowie wykonywali bowiem swoje autorskie wersje góralszczyzny, muzyki wojskowej a nawet baroku.

'Zlot największych porąbańców z całego powiatu wejherowskiego'


Ten cytat z Masłowskiej doskonale oddaje atmosferę moich ukochanych, lubelskich Mikołajek Folkowych. ;-) Zawsze mi się to przypomina, gdy wchodzę w kolorowy tłum w hallu Chatki Żaka.

piątek, 11 grudnia 2009

Elizeum



Skryta pod ziemią dawna imprezownia prywatna księcia Kazimierza Poniatowskiego (znanego zresztą z różnych ekscesów). Zbudowane zostało na krawędzi warszawskiej skarpy, okolicach ob. Muzeum Wojska Polskiego. Dziś ta wykwintna kiedyś komnata jest mocno zrujnowana i pozbawiona wystroju, ponadto trudno tam trafić, a wejść jeszcze trudniej - ale jak widać nam się udało. :-)


Pokaż Elizeum na większej mapie

Szagówki ze skwarkami


Do tego litewski serek w czekoladzie, z makiem.
Ostatnio dbają o mnie różne znajome dziewczęta. ;-)
To egzotyczny obiad mi gotują w porze kolacji, to litewskich smakołyków transport dostaję - ech, ta karkóweczka domowa, śledziki w buraczkach, bociu duona (i jeszcze słodkości), to sąsiadka poczęstuje szagówkami...

czwartek, 10 grudnia 2009

O Wiśle i przemyśle ;-)


W ramach ostatniego w tym roku kalendarzowym spotkania POSUL ;-) bardzo interesująca prelekcja Przemka o piaskarzach, a potem w ogóle o Wiśle. Jak widać atmosfera na sali wykładowej bardzo luźna, a mimo to dyskusja bardzo dogłębna i merytoryczna. :-)

Słodko na Solcu


Gdy jestem w tych okolicach, nie umiem się powstrzymać do zajrzenia na ten smakołyk. :-)
Powierzchnia kawy też ślicznie umajona.

wtorek, 8 grudnia 2009

Obiad arabski


Kol. MC postanowiła ambitnie zajrzeć do mnie i ugotować na kolację egzotyczny obiad. Mnie smakował. ;-)
Mój wkład był materialny (produkty, lokal i park maszynowy), a jej to roboczogodziny i mikser. Obiadem objedliśmy się wspólnie jak bąki - tzn. na zapas.

piątek, 4 grudnia 2009

Społem (i drzemołem)


Pieknie zachowany i świecący neon "Społem" przy Grochowskiej 207, ciekawe (choć zbanalizowane przez nadużywanie) logo z okresu międzywojennego.
Samo Społem to była zacna i zasłużona instytucja spółdzielcza, założona w czasie wojny. ("Jak to której wojny, wnusiu?! Jasne, że japońskiej!"). Praktycznie upaństwowiona w latach czterdziestych przez mordercę handlu, Hilarego Minca. Przeistoczona została w biurokratyczny, komunistyczny moloch, symbol złej jakości, totalnego lekceważenia klientów i byle jakich towarów. Po odzyskaniu niepodległości długo musiała się bić o zmazanie nie zawsze swoich win z okresu realnego socjalizmu. Teraz dalej działa, choć na o mniejszą niż za komuny skalę ("zaledwie" cztery tysiące sklepów w kraju).

środa, 2 grudnia 2009

Biust pokrojony na Powiślu


Nie, to nie tytuł lokalnej wersji "teksańskiej masakry piłą tarczową" ani szczegółówy obraz męczeństwa św. Agaty z Sycylii.
To tzw. biust (oficjalnie "mus"). Fenomenalne ciasto, nazwane tak nieformalnie z powodu kształtu. Pochodzi z cukierni Olczaka w Piasecznie, do nabycia i przy Solcu 50.
Biusty występują w wersji afrykańskiej i europejskiej. Jestem ich smakoszem od kilku lat! :-)
Na zdjęciu już w formie pokrojonej, stąd tytuł.

Wyświetl większą mapę

wtorek, 1 grudnia 2009

Sufity w żoliborskiej praCoVni

"Sufity" to projekt chrześcijańsko-islamski, choć de facto praktycznie całkiem świecki. Mimo to muzyka świetna.

Sufity nawiązują w warstwie formalnej do mistycznej, średniowiecznej muzyki i pośrednio filozofii muzułmańskich sufich. W pewnym momencie zespół jednak zagrał nawet bliskowschodnią wersję "Dzisiaj w Betlejem", ale chyba jako żart.

(Choć z drugiej strony dzisiaj w Betlejem o niemuzułmanina trudno, a z powodu ryczących od bladego świtu głośników muzezzinów, umieszczonych na szczytach minaretów przy betlejemskim meczecie, mimo zamkniętych okien, wyspać w tym miasteczku zupełnie się nie da.)

Zwracam uwagę na fenomenalne projekcje w tle - rzecz w tym, że są tworzone w 100% analogowo, przy użyciu konwencjonalnych rzutników przeźroczy, poruszających się w świetle palców rąk, różnych substancji nanoszonych na powierzchnie slajdów.

Komputer by nie zrealizował tego, co ten fenomenalny artysta wymyśli i przedstawi.

niedziela, 29 listopada 2009

Russkaja Muzika w Etnografiku

A jak oni przestrzennie śpiewają!

Wypada żałować, że nie jest to nagranie holofoniczne albo chociaż Dolby Surround.

sobota, 28 listopada 2009

Praski zabytek zabunkrowany na maksa




Ostatni cały dom, zaprojetkowany przez Alfonsa Kropiwnickiego
(bo tych resztek nie możemy niestety zaliczać do kompletnych budynków, a inne rzeczy, które po nim pozostały, to współudziały albo przebudowy...)
Domek to dawne warsztaty kolei terespolskiej. Mieści się on przy ul. Lubelskiej na praskim Skaryszewie, między nasypem kolejowym a ul. Skaryszewską. Całe szczęście, że dach już nie przecieka, choć wolałbym na pokrycie coś innego, a nie blachodachówkę....Zgaduję, że pierwotnie nie był też tynkowany.

piątek, 27 listopada 2009

Rozgwiazda ze śledzi


Śledzik-rozgwiazda w Pikanterii na Saskiej Kępie. Okazał się niezły, choć nieco zbyt niewymoczeniem pikantny - ale noblesse oblige ;-)
Ostry rosół-grzybowa z kluskami półfrancuskimi i piecowe pierogi z kapustą smakowały nam całkiem dobrze. Są też w menu inne ciekawe rzeczy.
Wybiorę się tam kiedyś bez samochodu na kruszon i wino z czarnego bzu (i od razu wspomina mi się bardzo miło dżem z czarnego bzu, który robiliśmy kilka late temu we dwójkę w małym białym domku w Górach Kocich - między Trzebnicą a Oleśnicą.)
Klientela bardzo tu bardzo mieszana i raczej nieprzystająca do standardów niedalekiej ul. Francuskiej. Sporo było porozkładanych w wielce swobodnych pozach studentów któregoś niezwykle sportowego uniwersytetu - tak mi przynajmniej z odzienia wyglądali; jacyś goście w średnim wieku chcieli się bić, a żony ich rozdzielały; jeden z nich wsadzony w końcu przez kumpli do taksówki, wysiadł od razu drugimi drzwiami i wrócił do knajpy, szukając dalszych zaczepek; a co najgorsze, jakaś wróżka tam urzęduje i stawia karty.
Jak widać, lewobrzeżną z charakteru Saską Kępę czasem stać na pokaznie swego prawobrzeżnego, praskiego sznytu.
Tak czy owak moje uczucia moje względem tej knajpki pozostały mieszane także. Ale jedzenie całkiem przyzwoite. W sali u góry niezły jazz żywo (tylko ciut za głośno). Dla odmiany na dole nie się nie pali.

Wyświetl większą mapę

czwartek, 26 listopada 2009

POSUL

Praski Otwarty Samozwańczy Uniwersytet Latający (POSUL)
Pierwsze, jeszcze nieformalne spotkanie w tym roku akademickim, w sali wykładowo-laboratoryjnej przy Wileńskiej 23, róg Zaokopowej
Zajęcia w czwartki od g. 19:00 (na razie).

W otwarciu uczestniczyli żurnaliści paru poczytnych dzienników warszawskich. :-)


Poniżej widać wykorzystywane w dydaktyce skrypty, zaś na wszystkich zdjęciach zwraca uwagę duża ilość wszelkiego szkła laboratoryjnego, tak potrzebnego w badaniach varsavianistycznych. Grzbiety pozostałych książek są powszechnie znane wszystkim zgłębiającym temat. ;-)

Przy okazji informuję osoby nieoblatane w nowościach wydawniczych (oraz tych, którzy nie potrafią zidentyfikować wydawnictwa na podstawie li tylko kolorów brzegów okładki), że książka w środku stosu to najnowsze dzieło Jerzego S. Majewskiego o warszawskiej architekturze okresu Królestwa Kongresowego. ;-)

Zwracam także uwagę co dociekliwszych badaczy, że na zdjęciu wysokości stolików tworzą ciąg arytmetyczny (no, prawie, prawie... doszliśmy do sześciu stolików, z czego pięć tworzyło wzmiankowany ciąg!).


Na barze widać obowiązkowe, patriotyczne, powstańcze i varsavianistyczne wyposażenie każdgo szanującego się lokalu alternatywnego na Pradze i w Warszawie:


Wyświetl większą mapę

wtorek, 24 listopada 2009

"Leciała mucha z Pragi do Zgierza


Po drodze patrzy - strażacka wieża..."
Odbudowują rozebraną po wojnie czatownię (zwaną też czasem dostrzegalnią) straży pożarnej przy Marcinkowskiego. Hura!
Jak widać trwa też wymiana dachu, tynk już położony. Ciekawe, czy wróci na swoje miejsce nad wejściem warszawska syrena.

niedziela, 22 listopada 2009

Kaczorze, czułe napiwki


"Bo to co nas podnieca, to jest po prostu kasa".
W tle widać, jak przemiła barmaid czule głaszcze kasę fiskalną.
(Lada w okołohrabalowskim "Czułym barbarzyńcy" - Dobra róg Zajęczej na Powiślu.)

Na koniec zagłębia klubowego na Powiślu - Relayer zagrał w Diunie

http://www.myspace.com/relayerbandmusic

Ten zespół to odkrycie dość przypadkowe. Przyszliśmy się żegnać z klubem, a oni akurat grali. Zespół bardzo ciekawy, ich stylistyka oprócz rocka w stylu lat siedemdziesiątych zawiera też trochę klimatów klanowych, breakotuowskich, a nawet nieco demarczykowo-koniecznych.

Zaś garażowego Zagłębia Klubowego żal... W weekendy tłumek ludzi na zapełniał kluby i wspólne przed nimi podwórko.

Niestety, jak zwykle zwyciężyła kasa - miasto powiedziało, że od klubów dostaje w śmieszne pieniądze w porównaniu z tymi, które może dostać, sprzedając jakiemuś inwestorowi ten teren. Pod byle pretekstem (pożar w w jednym z klubów) wszytkie jeszcze działające zostały zamknięte.

Mieściły się tam (oprócz Diuny) Jadłodajnia Filozoficzna, Czarny Lew i Aurora (dwa ostatnie przestały działać wcześniej).

sobota, 21 listopada 2009

Stołówka studencka u Szpotańskiego


Zupa cebulowa po francusku, nawet niezła (tylko grzanki w niej nadmiernie przemoczone.)
Cepeliny po litewsku (niezłe, choć nietypowe, bo z twarogiem, nawet dobrym, całe szczęście nadzienie to nie było na słodko). Prawdziwe litewskie cepelinai powinny być nadziewane wołowiną pół na pół z wieprzowiną.
Surówki też dobre.

A wszystko to w stołówce WSPS... ops pardon, SWPS ;-) Dzień bez złośliwości to dzień stracony {ROTFL} - przepraszam Aniu, ale nie mogłem się powstrzymać ;-)

Podobno to najdroższa wyższa szkoła prywatna w Polsce. Mieści się na Kamionku, w budynkach słynnej FAE (Fabryki Aparatów Elektrycznych) Szpotańskiego, kiedyś przy Kałuszyńskiej 2/4/6. Za komuny były to Zakłady Wytwórcze Aparatury Wysokiego Napięcia (ZWAR) im. Georgi Dymitrowa przy Gocławskiej 12 (a dzisiejsze SWPS ma adres Chodakowska 19). Po prostu po wysadzeniu fabryki w 1944 przez Niemców, komuna ukradła Szpotańskiemu odbudowywany zakład i rozbudowała go na wschód i południe, rozcinając Kałuszyńską, Rybną, Wawerską i Drewnicką na niespójne odcinki. Zmieniła też adres, choć sam budynek nie zmienił miejsca.

SWPS też zresztą nagrzeszyła, niszcząc w czasie remontu część wschodnią i czyniąc z niej coś zupełnie niepodobnego do ciekawego artystycznie oryginału. Niestety, zdaje się taki sam los czeka resztę tego interesującego, modernistycznego budynku z epoki Dwudziestolecia.

Przy okazji - jakie tu krzesełka mają postpeerelowskie.




Wyświetl większą mapę
Notabene powojenny adres ZWARu, Gocławska 12, najlepiej wskazuje na GoogleMaps lokalizację wspomnianego budynku.

piątek, 20 listopada 2009

Perkałaba w Saturatorze

Ścisk niemiłosierny, niska, potwornie duszna sala, nic nie widać, ale koncert Perkałaby jak zwykle superenergetyczny i wariacki. No i sporo praskich znajomych na sali, jak zwykle na takich imprezach. :-)

Ptaszek duży i ptaszek mały


Wileńska 13. Nad sklepem z modną odzieżą.
P.S. Zdjęcie nie jest odwrócone na lewą stronę.

czwartek, 19 listopada 2009

Tramwajem przez Most Gdański


Mój ulubiony most i mój ulubiony środek transportu.
Dość dawno i pod wpływem impulsu nakręciłem ten film. Wreszcie go wrzucam.

środa, 18 listopada 2009

MC Sernik z Saskiej Kępy


Pyszny domowy sernik na zimno (czyli pascha) wyrobu koleż. M.C.
Ta rączka to ciasto robiła, ta nóżka po zakupy chodziła. ;-)
Jemy go w w studenckim mieszkaniu, w kuchni, w blokowej części Saskiej Kępy. Ten kawałek dzielnicy, gdy była ona zabudowywana blokami w latach siedemdziesiątych, przez starych mieszkańców Saskiej Kępy nazwany został Chamowem z racji zasiedlenia tych rejonów ludnością nieprzystającą standardami intelektualnymi oraz kulturalnymi do stylu przedwojennej inteligencji z części willowej. Nazwa została przypomniana niedawno przez pierwszy raz wydaną, a napisaną dawno i do szuflady książkę Białoszewskiego pod tytułem "Chamowo" właśnie - autor mieszkał w sąsiednim bloku i dając taki tytuł, wiedział dobrze czemu.
A my sobie siedzimy i jedząc, opowiadamy przedziwne i kuriozalne historie z życia - w autobusie i kolejce zasłyszane, obejrzane, doświadczone. Ot, nowe "Szumy, zlepy, ciągi". ;-)
Przy okazji pozdrowienia dla dyr. Szum i jej siostry ;-)

sobota, 24 października 2009

Skarbiec przez judasza


Skarbiec widziany przez umieszczonego w bramie judasza
(w tych okolicach zwanego także kukierem).

("Skarbiec" - Specjalistyczna Spółdzielnia Pracy, ul. Strzelecka 30/32 na warszawskiej Nowej Pradze.
Wcześniej Fabryka Kas Pancernych Stalobetonowych „Stanisław Zwierzchowski i Synowie”.
Jeszcze wcześniej Zakład Wyrobów Mechanicznych Gustawa Pulsta. Nieprzerwanie działa od 1892 roku i cały czas w tym samym miejscu.)

środa, 21 października 2009

Café Baobab przy Francuskiej


Thiou kari (baranina w curry) i yassa ginar (kurczak w sosie cebulowo-musztardowym z oliwkami i papryką). Przedtem zupy: z batatów i rybna.
Jak przystało na Saską Kępę i na senegalską knajpę - biesiadujemy w kępie krzaków a nawet zielonej dżungli. ;-)

poniedziałek, 19 października 2009

Współczesna polska sztuka ludowa


'Strażacy'. Malowidło al secco w remizie strażackiej w m. Gola, miedzy Kępnem a Sycowem. Rozm. ok. 250 na 200 cm. Pocz. ostatniej dekady XX w. ;-)

sobota, 17 października 2009

Przejście


Wrocławska kopia warszawskiej instalacji Jerzego Kaliny (róg Świdnickiej i Piłsudskiego).
O dziwo, pamiętam telewizyjną transmisję na żywo z oryginalnego 'Przejścia' przed laty w Warszawie przy pl. Powstańców Warszawy. Morzem Czerwonym była wtedy ul. Mazowiecka.