środa, 31 sierpnia 2011

Praskie ;-) specjały


U koleż. A. na Żoliborzu na kolację taka na mnie czekała wyżerka: velkopopovicky kozel cerny, utopence, praski kawior i parę innych specjałów. :-) Mniam!
Piwo i utopence ze stolicy Czech. Reszta - w tym czarny kawior ;-) z prawego brzegu Wisły. :-)

Myjcie się, łosiny...


...bo nie znacie dnia ani godziny.
(Myjnia Łosiów to lokalna sieć myjni samochodowych)

wtorek, 30 sierpnia 2011

Zamiast... :-(


Zamiast siedzieć w PIWie przy Foksal na świetnym, varsavianistycznym spotkaniu z Józefem Henem i prof. Markiem Kwiatkowskim, w pociągu słucham bezpośredniej transmisji z tej imprezy w Dwójce, na dodatek na dziwnej częstotliwości. Zresztą zaraz stracę zasięg. Na szczęście dosłucham sobie kiedyś z podcastu Sezonu na Dwójkę.

niedziela, 28 sierpnia 2011

piątek, 26 sierpnia 2011

Wieczorne pieśni wiślanych flisaków ;-)

Na filmie widać specjalistyczne jednostki "Sarna" i "Śmiały" firmy Rako, która liczy na odkrycie jakichś cennych znalezisk na dnie rzeki. A co słychać w tle? Po całym dniu ciężkiej robocie załogi radują się bawią się przy tradycyjnej muzyce wiślanych flisaków ;-) Słychać ją z odległości wielu mil morskich... A może nawet mil polskich. A może mil wiślanych? ;-)

P.S. Znaleziskiem były fragmenty oryginalnych kratownic mostu Kierbedzia i to na nie zapuszczano w rzekę specjalistyczne sieci. ;-)

Przewrotnie spełniło się moje marzenie


Całe życie marzył mi się spacer po ulicach przedwojennej Warszawy, a tu chodzę pod mostem po resztkach nawierzchni wysadzonego w 1944 Poniato(w)szczaka.

środa, 24 sierpnia 2011

Wiertarą przez warzywa



Ben Cope w Pawiarni (Brzeska 6) przygotowuje warzywne instrumenty dla dzieci do wygłupiastego projektu muzycznego, przeprowadzanego wraz z ukraińskim zespołem Perkałaba.


Dniepr K750 na Radzymińskiej


Bokser, czterosuw. Konstrukcja ponoć niemiecka, ale produkcja na pewno sowiecka. Superpanzerblachenostfrontversion. ;-)

piątek, 19 sierpnia 2011

Podniebnie na podniebieniu


Momo - nowa jadalenka przy Ząbkowskiej 36, tym razem właściciel i obsługa z kraju najbliższemu niebu, czyli z Nepalu. Niezłe pierogi momo, z kurczakiem lub z warzywami, do tego sos warzywny, a wszystko z oryginalnymi przyprawami nepalskimi, zaskakująco łagodnymi.
I jak zwykle przy takich okazjach cytat z Olgierda Budrewicza: "jak się ma Ząbkowską, nie trzeba po dziwy jeździć do Neapolu" ;-)
Dodam od siebie, że do Nepalu też już nie! :-)


Wyświetl większą mapę

środa, 17 sierpnia 2011

Ochrona nie bierze napiwków


Za to chętnie przyjmuje datki na karmę dla siebie oraz pobiera opłaty za możliwość pogłaskania i pomiziania tejże ochrony wg. widocznego cennika.

A podobno przychody ma wyższe, niż barmani z napiwków!

I jak ma się do tego określenie "pieskie życie"? ;-)

(Pawiarnia, Brzeska 16)

Piłeś - nie lej!


Nie w ogóle, tylko w każdym razie nie w bramie, ale tam, gdzie piłeś. ;-)

(Mam nadzieję, że apelującemu nie chodzi jednak o bar - bo tu mi się przypomina kawał opowiadany przez barmana w filmie Desperado - notabene mała, ale perfekcyjna rola Quentina Tarantino).

Inżynierska 3, pierwsza brama.

Mieszkańcy praskiej bramy


Zdarzają się wśród nich nawet anioły - i to w stylu bizantyjskim.

(Targowa 64, pierwsza z trzech bram)

Krytyka artystyczna na Pradze...


...przybiera formy dość ekspresyjne i żywiołowe. :-)

Przypomnienie u fryzjera


Przyszły takie czasy, że rzeczy do tej pory oczywiste oczywistymi być przestają, trzeba więc przypominać o domyślnych założeniach, co do których do tej pory panowała zupełna zgoda przez społeczną aklamację. :-(

No cóż, przymomnijmy więc sobie i innym np. o oddychaniu: wdech - wydech, wdech - wydech, wdech - wydech... ;-)
(Zakład przy Ząbkowskiej 11)

wtorek, 16 sierpnia 2011

W 5 minut na Targówku





- Detalicznie to było tak, proszę sądu wysokiego. Moja żona, Pelasia, siedziała sobie na krześle przed domem i patrzyła się przed siebie.
- Jak to, na ulicy?
- U nas na Targówku to przyjęte.



(To fragment z Wiecha, przypomniany jakis czas temu przez Jerzego S. Majewskiego w opisującym Targówek rozdziale jego Spacerownika).


A dziś w 5 minut wczesnym wieczorem na Targówku zdarzyły mi się trzy następujące rzeczy:

1. Jadę rowerem ul. Święciańską i co widzę? Mocno pijany, szczupły i jeszcze nie całkiem menelsko odziany obywatel około pięćdziesiątki (prowadząc w trakcie konwersację z wychylonym z okna znajomym), wprost na asfalcie, to znaczy na jezdni spokojnie sobie najzwyczajniej siedzi (bo w tym stanie będąc, podnieść się chyba sam już nie umie).

Rozmówcę to siedzenie wprost na jezdni wcale nie dziwi.

U nas na Targówku to przyjęte. A krzesło pewnie gwizdnął Kiwajko.

(Kto zacz ów Kiwajko - patrz cytowane powyżej opowiadanie Wiecha pt. "Tajemnicza kradzież")



2. Trzy minuty później: chodnikiem wzdłuż Radzymińskiej z przeciwka idzie nieco mniej pijany gość, jednak o wyglądzie dużo bliższym menela; w nieco zygzakowatym marszu popija sobie z puszki jakieś tanie a mocne piwo. Widząc mnie mówi tonem przyjaznego pomocnika: "ścieżka rowerowa to po drugiej stronie ulicy jest". Mówię mu, że ja tu czegoś szukam, na co on wręcza mi mały obrazek ze św. Krzysztofem i z modlitwą kierowcy. No bo o co tu może dziwić - czyżby już pijanemu pieszemu nie wolno było obrazkami napominać rowerzystów i kierowców, aby jechali bezpiecznie?

Zdjęcie otrzymanego daru umieszczam powyżej. Facet miał cały ich plik tych obrazków.


2. Dwie minuty później na tej samej Radzyminskiej róg Gorzykowskiej mijam dwu ludzi. Jeden to na oko trzydziestoletni Polak (dress code: casual). Gada z drugim po angielsku, a ten drugi (dress code: formal) to autentyczny, śniadolicy Sikh w turbanie o dyskretnie wyrafinowanej elegancji (jak i cała reszta stroju).

Sikh wygladał tak arystokratycznie, że nie odważyłem się prosić go o możliwość zrobienia mu zdjęcia.


Olgierd Budrewicz napisał w latach sześćdziesiątych: "Jak się ma Ząbkowską, nie trzeba jeździć po dziwy do Neapolu" i stwierdzenie to jest ciągle aktualne; przecież Radzymińska to tylko jedno z dwu przedłużeń Ząbkowskiej, zaś Święciańska jest od Radzymińskiej oddalona ledwie o kilkadziesiąt metrów.

Z balkonu


Siedzę sam po ciemku na balkonie, wypijam resztkę półsłodkiego bordeaux, a do tego napar z żurawin, który zagryzam ostatnimi irysami.

Z radia z pokoju przez swoje okno słyszę to łagodny jazz, to Jaromira Nohavicę.

Ciekaw jestem, co to będzie dalej, już niedługo...

piątek, 12 sierpnia 2011

Patron przy Stalowej



Między Stalową a Strzelecką fragment tzw. "alei świętych patronów", stworzonej w ramach akcji artystyczno-społecznej przez praskie Stowarzyszenie Teatralne Remus z Targowej.

Ekspertyza szynowa przy Inżynierskiej



Nieformalne oględziny i badanie ;-) szyn przez eksperta z Katedry Historii Techniki PAN w najstarszej zajezdni tramwajowej w Warszawie.

środa, 10 sierpnia 2011

Biurko Kutschery


Nie dla niego oczywiście zrobione; przejęte przezeń w 1943 i używane krótko, a kres temu używaniu położył słynnym zamachem 1 II 1944 oddział Agat Szarych Szeregów. Oczywiście jest to biurko tylko domniemane, bo ten osławiony zbrodniarz urzędował w Alejach Ujazdowskich, a nie tu, w gabinecie przy Szucha 25 - tu jednak mówią, że to jego biurko.

Ozór w sosie


Na proszonym obiedzie u Agaty przy Ząbkowskiej. Do tego pikle na ostro.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Dwie gąsienice


Wygrzewają się na słońcu blisko zamkniętej na jakiś czas ul. Sokolej i chyba nie boją się, że ptak jaki je pożre. Ciekawe, kiedy przepoczwarzą się w motyle :-)


sobota, 6 sierpnia 2011

Wyskoczyła ze swych spodni...


Jedni zostawiają w szatni np. płaszcze, kapelusze, laski czy rękawiczki. Inne gubią pantofelek. A pewna pani w lokalu przy Ząbkowskiej na wieszaku zawiesiła spodnie właśnie zdjęte z siebie. ;-)
(ale nie ta zupełnie przypadkowa pani na zdjęciu, tylko zupełnie inna...)

Przyjacielske ostrzeżenie


Pomnik kapeli praskiej koło dawnego ogródka Raua (Floriańska róg Kłopotowskieg)


Styczność przez nadprzestrzeń


Prawobrzeżne ulice Sokola i Zamoyskiego przy lewobrzeżnym, powiślańskim skwerze Kahla? A wszystko to przy Jagiellońskiej...
Ależ Pradze wszystko jest możliwe! Pewnie istnieje jakiś łącznik w nadprzestrzeni, powodujący, że z pozoru odległe od siebie miejsca są de facto miejscami wzajemnie sąsiadnimi. ;-)

Tu dygresja-anegdota, szukaliśmy się kiedyś na Nowej Pradze z koleżanką (nota bene koleżanka jest przewodniczką warszawską i zna dobrze Pragę). Pytam ją w SMSie, gdzie teraz jest, a ona odpowiada mi omyłkowo, że jest... na rogu Strzeleckiej i Stalowej!

No cóż, jak wiadomo na Pradze różnie bywa, tam czasami kąt prosty osiąga wartość powyżej 100 stopni, a czasami dwie równoległe proste się krzyżują - zupełnie jak np. w geometrii eliptycznej Riemanna. ;-)



Wyświetl większą mapę