Leoś Kon od dawna wciąż dopiero planuje Berlin wziąć, a my już sobie wzięliśmy kawałek w postaci Bramy Brandenburskiej - co prawda wzięliśmy tylko na chwilkę i wersji ze spuszczonym powietrzem (ale w razie potrzeby Pan Kleks napompuje bramę swoją pompką powiększającą).
W tej wersji to jest po prostu bramka brandenburska - ze względu na wielkość celowo pisana małymi literami. :-)
Zresztą poniekąd brama jest nasza, bo polska flaga na niej wisiała 66 lat temu, a możliwość jej tam zawieszenia nie była bynajmniej spowodowana kurtuazją berlińczyków. ;-)
Trzy najbliże dni to dni Berlina w Warszawie, a brama stanęła u wylotu Traugutta na Krakowskie Przedmieście.
Na stoisku obok są tradycyjne, berlińskie kiełbaski z curry, ale brak piwa Berliner Weiße, a to przecież był pierwszy produkt regionalny, który został zarejestrowany w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich ;-) i to już w latach osiemdziesiątych.
A poważnie to między Warszawą a Berlinem jest sporo urbanistycznych i historycznych podobieństw, rzutujących na ich teraźniejszość. Istnieje nawet projekt Duopolis, poświęcony owym podobieństwom tych dwu miast - ale wygląda, że jest on bardzo zideologizowany.
mala jakas! moze dobrze,ze nie ma piwa bo skoro ma byc proporcjonalne to bramy to tylko szkoda jezyk moczyc ;)
OdpowiedzUsuńPonieważ, Droga Mruff, to jest odwrotnie, niż:
OdpowiedzUsuń- Znaczy, dlaczego ona taka wielka?
- Na fabryce takie robią, panie kapitanie!
[Karol Olgierd Borchardt, "Znaczy Kapitan"]