piątek, 25 listopada 2011

First we take Manhattan, then we take Berlin


Leoś Kon od dawna wciąż dopiero planuje Berlin wziąć, a my już sobie wzięliśmy kawałek w postaci Bramy Brandenburskiej - co prawda wzięliśmy tylko na chwilkę i wersji ze spuszczonym powietrzem (ale w razie potrzeby Pan Kleks napompuje bramę swoją pompką powiększającą).

W tej wersji to jest po prostu bramka brandenburska - ze względu na wielkość celowo pisana małymi literami. :-)

Zresztą poniekąd brama jest nasza, bo polska flaga na niej wisiała 66 lat temu, a możliwość jej tam zawieszenia nie była bynajmniej spowodowana kurtuazją berlińczyków. ;-)

Trzy najbliże dni to dni Berlina w Warszawie, a brama stanęła u wylotu Traugutta na Krakowskie Przedmieście.

Na stoisku obok są tradycyjne, berlińskie kiełbaski z curry, ale brak piwa Berliner Weiße, a to przecież był pierwszy produkt regionalny, który został zarejestrowany w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich ;-) i to już w latach osiemdziesiątych.

A poważnie to między Warszawą a Berlinem jest sporo urbanistycznych i historycznych podobieństw, rzutujących na ich teraźniejszość. Istnieje nawet projekt Duopolis, poświęcony owym podobieństwom tych dwu miast - ale wygląda, że jest on bardzo zideologizowany.

2 komentarze:

  1. mala jakas! moze dobrze,ze nie ma piwa bo skoro ma byc proporcjonalne to bramy to tylko szkoda jezyk moczyc ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponieważ, Droga Mruff, to jest odwrotnie, niż:

    - Znaczy, dlaczego ona taka wielka?
    - Na fabryce takie robią, panie kapitanie!

    [Karol Olgierd Borchardt, "Znaczy Kapitan"]

    OdpowiedzUsuń