niedziela, 13 listopada 2011

Już lód na jeziorze


Sam najpierw nie uwierzyłem i z początku myślałem, że to warstwa jakiś glonów tuż pod wodą powoduje taki lodopodobny wygląd powierzchni. Z bliska ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że to jednak prawdziwy lód i to świeżutki, dzisiejszy, tj. z nocy, czyli "prosto z pieca" ;-).
Pod lodem widać nawet jasne bąble powietrza (a raczej gnilnych gazów, wydostających się spod dna jezior).

A ja tęsknię za nartami i łyżwami...
Już od marca tak tęsknię, jak co roku... ;-)


Miałem dziś zamykać sezon rolkowy, ale asfalt jest zasłany grubą warstwą wierzbowych liści, więc można łatwo wywinąć orła czy innego kaczora. Rok temu zaraz na początku sezonu tak się wywaliłem na krakowskich Plantach, że prawie musiałem zaprzestać jeżdżenia na prawie dwa sezony. Zresztą rolki - mimo pewnych niezaprzeczalnych zalet - prawdziwych łyżew na prawdziwym jeziorze jednak nie zastąpią.

P.S. Dla niedowiarków filmik, pokazujący że to jednak lód.
A jak to udowodnić na filmie?
Otóż trzeba wsadzić kij w... lodowisko.
Można to zrobić jednym, celnym rzutem - brawo dla mojej maman.

8 komentarzy:

  1. Rzut kijem - pełny profesjonalism! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...profesjonalizm, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Sztuka rzucania kijów, cenna jest w gonitwie
    Szkodników z pól; na Ziemi Dobrzyńskièj i Litwie
    Już zaniechana; Klucznica jej probowała
    Nieraz w testach lodu; Maman w niej celowała."

    (ksiega V, wers 742 i nast.)

    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. :-) Prawdziwy talent krasomówczy! Chylę czoła Waćpanie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ skądże... Z mówieniem u mnie słabo, gadam dużo, lecz po bałaganiarsku, z nadmiarem dygresji i wtrącam bez przerwy różne yyyy i eee, na dodatek często zdarza mi się bardzo niedokładna emisja głosek.

    Zaś gdy piszę, to wypociny te mają lotność siekiery oraz lekkość niemieckiego dowcipu koszarowego. Nietety mam prawniczo-matematyczne podejście, w którym chodzi głównie o to, by powiedzieć więcej niż trzeba, redundantnie i bez dania szansy na podważanie wywodów albo mylną ich interpretację. A tak to się powinno pisać jedynie ustawy i umowy.

    Słowem ani krasomówstwa ani krasopisania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mówcy, którzy popełniają drobne błędy wzbudzają największą sympatię słuchaczy. Najwięksi profesjonaliści podobno specjalnie się mylą, stąd pewnie te yyy i eee.

    Co do reszty, to pozostawiając bez komentarza warsztat marnego ustawodawcy, siekiery najwidoczniej mają skrzydła, choć obraz to zatrważający ... albo ja mam prawniczo-matematycznie spaczony gust ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Różnica jest taka, że dobrzy to popełniają tylko błędy drobne i robią to wyłącznie specjalnie.
    Siekiery latają na każdym góralskim weselu. Co do gustu, to przez grzeczność nie zaprzeczam ;-)

    OdpowiedzUsuń