Rewelacyjna, transowa, energetyczna i ekstatyczna pakistańska muzyka qawwali.
W radiowym Studio im. Wincentego Lutowsławskiego specjalny koncert z okazji nawiązania stosunków dyplomatycznych między Pakistanem a ówczesnym peerelem. Gwiazdą koncertu jest wykonawca z najwyższej możliwej półki tego nurtu - Amjad Sabri & Brothers. Biletów oficjalnie w wolnej sprzedaży nie było, udało mi się wygrać zaproszenie w konkukrsie w radio, a i tak mimo potwierdzenia zaproszenia na czas u organizatorów (a organizatorem nie było Polskie Radio!), z wejściem na koncert były kłopoty i by się tam dostać, trzeba było aż radiowej interwencji - za którą niniejszym serdecznie dziękuję.
A i tak po wejściu na salę mój stołeczek rybacki w końcu się przydał. ;-)
Na sali dziki tłum ludzi, sporo z korpusu dyplomatycznego. Nie wszyscy wytrzymali do końca, bo koncerty qawwali (a byłem na kilku) są zawsze grane na wysokich obrotach, nie dają chwili wytchnienia jakimś wolniejszym utworem, bo takich po prostu nie ma. W Europie muzycy qawwali skracają znacznie swoje koncerty, ale i tak nie każdy Europejczyk wytrzyma dwie lub trzy godziny tak transowej muzyki.
Wyglądało, że tym razem nie będzie tradycyjnego rzucania pieniędzy na zespół (jak to było w tym miejscu w 2009 na innym koncercie). Jednak czasie bisów konferansjer Maciek Szajkowski stanął na wyskości zadania i rzucił parę papierków na scenę, w jego ślady poszły dwie inne panie z europejska ubrane i jakiś na oko Pakistańczyk z rzędu, gdzie siedzeli pracownicy ambasady.
Po bisach była jeszcze zaśpiewana modlitwa o przyjaźń między narodami Pakistanu i Polski:
Notabene: qawwali to religijna i de facto modlitewna muzyka sufickiego (czyli pietystycznego) nurtu islamu. Zadziwiające, że fakt ten nie przeszkadza wielu na widowni obecnym - jak zwykle przy okazji takich koncertów - zdeklarowanym, a nawet wojującym ateistom, którzy nie tylko na żaden koncert do kościoła nie wejdą, ale wzdragają się przed pójściem na Oratorium Wielkanocne w filharmonii).
Przed gwiazdą oczywiście wystąpił suport, czyli zespół Marii Pomianowskiej Arcus Poloniae. Grają na zrekonstruowanych fidelach płockich i sukach biłgorajskich - to taka nazwa i proszę nie dopatrywać tu się podtekstów związanych z pewnym posłem z Biłgoraja ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz