Drewniane, dęte instrumenty: dudy i szałamaje, do tego potężna infrastruktura bębnów, zainstalowanych na scenie w hurtowych ilościach. W popkuluralny sposób nawiązują do średniowiecza strojem, muzyką i scenicznym sztafażem. Oczywiście chodzi głównie o ludyczną transowość. ;-)
Poza tym chwała im, że nie jest za głośno i że starają się mowić do publiczności wyuczonymi zdaniami po polsku (czyżby szkoła Benedykta XVI?). Tu, w Warszawie, berlińskim akcentem wypowiedziana sugestia do słuchaczy 'hände hoch' byłaby niejakim faux pas. ;-)
No i w składzie jest jeden Polak, który całą resztę tłumaczy na polszczyznę, która co prawda dawno ojczyzny nie słyszała, ale jest zupełnie zrozumiała. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz