środa, 6 czerwca 2012

Przejście Wenus przed tarczą Słońca


6:03

[Reszta zdjęć poniżej]
Opatuleni, wyposażeni w termosy, kanapki, koce etc. sterczeliśmy od godz 4:20 rano na pomoście nad Zalewem Zegrzyńskim (bo tam najbliższe znane nam miejsce, gdzie horyzont jest najmniej zasłonięty) i nic, tylko chmury. Wyglądało że zupełnie niepotrzebnie wstawaliśmy (ja np. po 3 godzinach snu tylko!). Postanowiliśmy się już zbierać do domu jak niepyszni, ale z głupia frant ie bez wiekszej nadziei postanowiliśmy pojechać w kierunku przejaśniającego się nieba, czyli w kierunku Nowego Dworu Mazowieckiego. Jadąc zdawaliśmy sobie sprawę, że to nic nie da, owszem mniej zachmurzone niebo było przed nami widać, ale chyba było gdzieś moze nawet nad Nidzicą czyli ze sto kilometrów dalej, bo nie zbliżało się ani trochę miarę naszego posuwania się na północ. W Nowym Dworze zawróciliśmy więc i zaczęliśmy - pogodzeni z fiaskiem obserwacji - jechać w kierunku Warszawy ul. Wojska Polskiego i gadać o czymś zupełnie niezwiązanym, a tu nagle.... STOP!

Przez okienko w chmurach prześwitywało momentami Słońce!
Zatrzymaliśmy się gwałtownie na poboczu, zmontowaliśmy teleskop i...
Jest! Na Słońcu - oprócz kilku plam - widać było czarne kółeczko Wenus!

Obserowaliśmy samą końcówkę zjawiska, tak od ok. 6:03 do 6:37 - kiedy chmur znów skryły zupełnie Słońce. Samo zjawisko kończyło się 6:55 (ostantni zewnętrzny kontakt tarcz Wenus i Słońca), ale to już skryły chmury.
Wyszło mi 14 zdjęć (wszystkie załączam poniżej, oczywiście już wykadrowane) z chyba 80, które wtedy zrobiłem i to z ręki, zwykłym aparatem, idiotenkamerą Panasonica tylko z obiektywem Leica DC Vario Elmar 28-280 mm (czyli zoom optyczny dziesięciokrotny). Zdjęcia w momentach, gdy nie było w ogóle chmur, wychodziły prześwietlone, ale fajnie wyszły te, gdzie była warstwa chmur odpowiedniej grubości, by było przez nią widać Słońce.
Trzeba kliknąć na każde zdjęcie i patrzeć blisko brzegu tarczy Słońca, tak mniej więcej na godzinie pierwszej.
Natomiast próby zrobienia fotki przez teleskop w projekcji okularowej nie dały żadnego efektu.
Z węgierskimi kociakami.... ;-)
Węgierskie okulary do obserwowania
zaćmienia Słońca, kupione w 1999 roku
w Paks.

Rozstawianie teleskopu przy drodze.
Oczywiście z filtrem, tyle że okularowym,
ale przy tak krótkim czasie obserwacji
Słońca i takim pokryciu chmurami
nie stanowi to niebezpieczeństwa
pęknięcia filtra od przegrzania.

Ja tu usiłuję coś zobaczyć, a tu
komuś jakieś wygłupy w głowie
w takiej poważnej chwili... ;-)


6:03

6:03

6:08


6:08

6:09

6:09

6:12

6:16

6:17

6:35


6:36

6:37

6:37

2 komentarze:

  1. WOW!! rewelacja! bardzo mi sie podobaja

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się. Nie zamieszczałem jednak tych z wypiętymi przy obserwacji tyłkami, bo nie przystają do powagi tematu ;-)

    OdpowiedzUsuń