Bez mikrofonów, na luzie (za to z dziełami Stasysa Eidrigevičiusa w tle), w kameralnej sali Centrum Litewskiego afiliowanego przy ambasadzie, przy Al. Ujazdowskich 12, zagrał i zaśpiewał litewski zespół, wykonujący muzykę świata, muzykę etniczną (litewską, ale także np. afrykańską i Aborygenów, wśród ich licznych instrumentów jest np. afrykańska kalimba i australijskie digeridoo). Muzyka tradycyjna i ludowa w ich wykonaniu jest często wymieszana z ciekawymi eksperymentami zespołu oraz poezją śpiewaną, niekiedy traktowaną żartobliwie, bo się sporo osób zaśmiewało - tzn. ci, którzy zrozumieli. ;-)
Szkoda tylko, że streszczenia piosenek były takie krótkie, bo kto tutaj u nas w Kongesówce litewski zrozumie... ;-) Jak mawiał Imć Pan Zagłoba o tym przepięknym w brzmieniu, choć trudnym i niezrozumiałym dla nas, Słowian języku: "rzuć o ścianę garść orzechów, to imię szlachcica lub nazwę wioski usłyszysz". ;-)
Nazywają się Kamanių šilelis, co znaczy podobno Trzmielowy borek (czyli mały, trzmielowy las iglasty). Nazwa jest grą słowną z imionami artystów, ale podkreśla też ich związki z przyrodą oraz niektórymi dziełami dziewiętnastowiecznej literatury litewskiej.
Trzon zespołu tworzą panna Kamila Gudmonaitė i pan Manas Zemleckas. Muzycy otrafią być wzruszający, a cały czas są radośni, zabawni, pozbawieni zadęcia i przesympatyczni, choć potrafią i rockandrolowy z pazur pokazać:
Więcej ich muzyki tutaj:
Jeszcze tylko głęboki ukłon w podziękowaniu za gorące owacje.... |
...przy wyjściu zrzutka na autostop dla artystów... i w drogę na podbój całej Europy i świata! :-) Powodzenia i zapraszamy znów na dłużej! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz