Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Warszawa, Warsaw, varsaviana, Warszawska Praga, muzyka folk, muzyka ludowa, folk music, folklore, ethnic music, world music, folk dance, taniec ludowy, early music, muzyka dawna, humor, joke, kurioza, curiosa, parowóz, steam engine, dampflok, dampflokomotive, lokomotywa, locomotive, railway, koleje, dobre jedzenie, slowfood, organic food, piwo niepasteryzowane, organic beer, perypatetyka, spacerologia, Toruń, Thorn, podróże, travelling, zabytki, architektura, architecture heritage
Wkrótce rozmowa z Deglerem o tych listach - w Opasłym Tomie PIW.
OdpowiedzUsuńTransmisja na żywo w Dwójce: http://www.piw.pl/imprezy.php
Dzięki. Trzeba się będzie się na to wybrać, tym bardziej że PIW podobno może niestety przestać wkrótce istnieć. Degler ciekawy gość, mam nagranych parę jego audycji o Witkacym. No i wrocławianin! :-)
OdpowiedzUsuńPrzypominajka:
OdpowiedzUsuńSpotkanie z Deglerem już za dwa dni ;-)
Dzięki, pamiętam, postaram się być.
OdpowiedzUsuńCzy też się wybierasz, Przypominajko?
Jeśli tak, to mi nagraj, gdyby mi się nie udało dotrzeć (kolega z Lublina akurat do mnie tego dnia przyjeżdża i nie wiem co z tej wizyty wyniknie).
Ja, niestety, posłucham jedynie transmisji w Dwójce :(
OdpowiedzUsuńA hasło "Przypominajka" nie było nickiem, lecz początkiem informacji. Przypomnienie o Opasłym Tomie PIW.
No wiem, wiem, ale ze mnie taki Podpuszczka, że przenicowuję Przypominajkę w nick. ;-)
OdpowiedzUsuńA poważnie to za nagranie byłbym wdzięczny, bo może się mi się nie udać być ani na w PIWie na Foksal (czyli "Stout on Vauxhall"), ani w domu przy magnetofonie/komputerze.
Zaś wypowiedzi Degleram wielce ciekaw, mogę się zrewanżować nagranymi late temu parę na magnetofonie "Zapiskami Ze Współczesności", w których opowiada historię swego zauroczenia Witkacym.
I jeszcze dobrze byłoby posłuchać Lecha Sokoła i Dalniela Geroulda, jak mówią o Witkacym.
Przykro mi, nie mam jak nagrać. Toteż proponuję namówić tego lubelskiego znajomka, by i on wybrał się do PIWu.
OdpowiedzUsuńGadałem już z nim o tym, ale on się na takie rzeczy absolutnie nie pisze. Za to wyjazd przełożył, więc do zobaczenia jutro w PIWie. :-)
OdpowiedzUsuńW PIWie jednak byłem (kolega przełożył przyjazd), wódkę i wino piłem, łososia i tatara jadłem i jest z tego notka tutaj .
OdpowiedzUsuńNagrałem na telefon nie tylko tę część spotkania, która była transmitowana w radio, ale także tę drugą, po godzinie 19, mniej oficjalną. Mogę się podzielić. :-)
Piwo niestety dają tam fatalne, nawet nie myślałem, żeby je tknąć: lech, poznańskiego wyrobu pilsner, tyskie i inne piwne odpowiedniki produktów serwowanych w makdonaldach. Fe.
A przecież tuż za ścianą, w kamienicy WTW przy Foksal 19, jest lokal Sketch - co prawda odpychająco nowocześnie i snobistycznie urządzony oraz drogi, ale za to jakie piwne smakołyki można tam wypić :-) Łącznie z belgijskimi lambikami i piwami klasztornymi.
Piwo w PIWie? Dość zaskakujące...
OdpowiedzUsuńPiwo? Jeśli nie w PIWie, to gdzie?
OdpowiedzUsuńAle np. w takim Ossolineum piwo serwować, to by znaczyło - przesolić ;-)
A nad drzwiami "Opasłego tomu" jest napis "U nas wypada czytać przy jedzeniu".
Pod warunkiem, że czytają wszyscy zgromadzeni przy stole. I że to książka, a nie gazeta (a już nie daj Bóg - rubryka sportowa).
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - dlaczego nikt jeszcze nie wymyślił stołu z podwójnym blatem: bliżej siedzącego niższy, a dalej od niego (środkowa część stołu) wyższy, na książki właśnie. Może nawet w postaci półeczki ustawionej pod kątem - jak pulpit dla lektora.
To pozwoliłoby uniknąć notorycznego wylewania herbaty na kartki książki :(
PS. U benedyktynów (i w paru innych zakonach) lektura podczas posiłków jest obowiązkowa. Tyle że jeden z zakonników (albo jedna z zakonnic) czyta wszystkim na głos :)
Czytanie na głos przez benedyktynów to nihil novi sub sole - audiobooki istniały pewnie od czasu wynalezienia pisma, tylko rolę odtwarzacza pełnił bardzo drogi, bo umiejący czytać niewolnik, np. poczas rzymskich uczt. :-) Słuchanie czytającego uczone traktaty benedyktyna - może jeszcze przy kieliszku klasztornej benedyktynki - to musiałaby być nie lada przyjemność. Ale klauzura obowiązuje i pewnie nawet przez drzwi podsłuchać nie dadzą, o poczęstunku nie wspominając. Ja na pewno szans nie mam - tym bardziej że najbliżej mam tylko klasztor żeński, czyli ss. sakramentki (nawet przechodziłem koło ich kościoła w niedzielę). Klauzurę siostry w ciągu ponad 300 lat bycia w tym miejscu złamały tylko raz, by dać schronienie ludziom w czasie Powstania - a i tak skończyło się to tragicznie. By posłuchać benedyktynów przy jedzeniu musiałbym więc zapisać się na dwutygodniowe, bardzo drogie podobno wczasy bez komórki klasztorze aż w Tyńcu ;-)
OdpowiedzUsuńPytanie, czy każdy rodzaj literatury do słuchania przy jedzeniu się nadaje i "podporuje dobré trávení" - jak piszą na etykietce pewnego czeskiego piwa? Vide Piotra Wierzbickiego rozdział "Dlaczego Bacha nie należy słuchać przy jedzeniu" w jego książce "Życie z muzyką" (1993 i też PIW). Pewnie i z literaturą tak jest, że nie każda się nadaje jako akompaniament biesiady.
Ja objawów opisanych w tej książce przez mojego eksnaczelnego nie miewam (bom pewnie profanem muzycznym jest) i np. kantat Bacha (nieświeckich!) zupełnie bezpiecznie przy śniadaniu słuchałem, jeszcze za pierwszego Perza" ;-) czyli gdy pierwszy raz nadawano te legendarne audycje.
Stoły z podwójnym, a nawet potrójnym blatem wymyślili twórcy popularnych niestety kilka lat temu i zupełnie nieergonomicznych tzw. mebli komputerowych: poziom +1 dla monitora, a poziom -1 dla klawiatury. Używanie komputera przy takim stoliku jest zbrodnią na własnym organizmie, ale do jedzenia i czytania może dałoby się te kuriozalne stoliki zaadaptować.
Gazety przy śniadaniu czytam, zachlapania są mi niegroźne, bo czytam głównie na ekranie komórki :-) Brak mi zapachu farby (najlepiej dawnej, ołowiowej na gorącym składzie), ale takich już nie drukują. Rannego wychodzenia po gazetę czy bułki mój organizm też by mi nie wybaczył.
P.S. Ale co to jest "rubryka sportowa"?
Nie, te komputerowe do niczego się nie nadają - do jedzenia łączonego z czytaniem też nie. Tu nie przeróbka, a całkiem nowy projekt jest potrzebny - i dobrze by było, gdyby ten, kto to zaprojektuje, o tamtych (komputerowych) stolikach niegdy nie słyszał ani ich nie widział.
OdpowiedzUsuńA co do prof. Perza i jego audycji o kantatach Bacha - mogliby to jeszcze raz powtórzyć. Nigdy dość...
Tak, PERZ jest ponadczasowy!
OdpowiedzUsuńZresztą ten na polach też ;-) A podobno audycję o 200 kantatach Bacha nadawanych tak, jak je napisano, co tydzień (z wyjątkiem okresów tempus clausus) w rytm pięciu luterańskich lat liturgicznych wymyślił wcześniej Piotr Orawski. Dowód tutaj na dole strony
Stolik komputerowy da się przerobić na jednoosobowy książkojedzeniowy - byle przerobić go na odpowiednią wysokość, a blat pod monitor przerobić na blat z regulowanym pochyleniem i z trzymaczem do książki. Gazetę można położyć na tym dolnym, wysuwanym blaciku do klawiatury, tylko trzeba go powiększyć. Jeśli stolik ma kółka, to można go wytoczyć na balkon albo na taras. Kółka powinny być oczywiście z blokadą, żeby nam lektura i jedzenie same nie odjechały - nawet jeśli czytamy coś odjechanego jak listy Witkacego.
Wierz mi, bo parę mebli już zaprojektowałem i się sprawdzają (w tym kilka szaf ściennych, biurko, stolik nocny, dwie szafy nad pralkę w tym jedna z wychylnym wieszakiem). Nawet współwykonawcą tych moich projektów bywałem.