piątek, 27 listopada 2009

Rozgwiazda ze śledzi


Śledzik-rozgwiazda w Pikanterii na Saskiej Kępie. Okazał się niezły, choć nieco zbyt niewymoczeniem pikantny - ale noblesse oblige ;-)
Ostry rosół-grzybowa z kluskami półfrancuskimi i piecowe pierogi z kapustą smakowały nam całkiem dobrze. Są też w menu inne ciekawe rzeczy.
Wybiorę się tam kiedyś bez samochodu na kruszon i wino z czarnego bzu (i od razu wspomina mi się bardzo miło dżem z czarnego bzu, który robiliśmy kilka late temu we dwójkę w małym białym domku w Górach Kocich - między Trzebnicą a Oleśnicą.)
Klientela bardzo tu bardzo mieszana i raczej nieprzystająca do standardów niedalekiej ul. Francuskiej. Sporo było porozkładanych w wielce swobodnych pozach studentów któregoś niezwykle sportowego uniwersytetu - tak mi przynajmniej z odzienia wyglądali; jacyś goście w średnim wieku chcieli się bić, a żony ich rozdzielały; jeden z nich wsadzony w końcu przez kumpli do taksówki, wysiadł od razu drugimi drzwiami i wrócił do knajpy, szukając dalszych zaczepek; a co najgorsze, jakaś wróżka tam urzęduje i stawia karty.
Jak widać, lewobrzeżną z charakteru Saską Kępę czasem stać na pokaznie swego prawobrzeżnego, praskiego sznytu.
Tak czy owak moje uczucia moje względem tej knajpki pozostały mieszane także. Ale jedzenie całkiem przyzwoite. W sali u góry niezły jazz żywo (tylko ciut za głośno). Dla odmiany na dole nie się nie pali.

Wyświetl większą mapę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz