Tej pieśni (do popularnej od lat trzydziestych melodii urugwajskiego tanga) co prawda Lao Che nie zagrało na tegorocznym koncercie rocznicowym w Muzeum Powstania Warszawskiego (nie mają zresztą tego w repertuarze, pieśń wygląda na prawie zapomnianą, a mnie najbradziej kręci jej wykonanie przez Orkiestrę z Chmielnej, zarejestrowane na winylu z 1969, słucham tego od przedszkola)... W każdym razie fratment tekstu tej pieśni wydał mi się najlepszym podpisem do tego, co wyświetlano nad sceną.
[Paradoks tej wizualizacji - wyśwletlane zrujnowane mury, tylko okna całe włącznie z szybami].
Ale cały koncert Lao Che był świetny, nowe aranżacje plus niezłe wizualizacje w tle. Ponadto grali kawałki The Doors, Siekiery.... Szkoda tylko, że aż tyle lat trzeba było na ten koncert czekać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz