czwartek, 28 marca 2013

W kabinie maszynisty ze stacji Warszawa Praga przez Pelcowiznę.


Nie trzeba jechać do Indii, żeby doświadczyć pewnego egzotycznego klimatu w podróży, wystarczy stary, przepełniony, poniemiecki szynobus VT627 Kolei Mazowieckich z Dw. Gdańskiego o 14:03 do Sierpca. Ludzie stłoczeni nawet nad fotelem maszynisty, a przyjazne pogwarki wąsatych kolejarzy z pasażerami i między sobą, jakich na Pradze nawet już prawie nie uświadczysz, może tylko w Kijowie w marszrutce na Obołoń albo w Krakowie w nocnym busiku ze Starowiślnej na Wolę Duchacką. Na przykład: wsiadająca chyba przy Toruńskiej pasażerka lat mniej niż czterdzieści, o mocno podmiejskiej elegancji:
- Ale tu ciasno, panie maszynisto, chyba będę panu musiała na kolanach usiąść...
- A siadaj pani, dziś oba kolana wolne!
Albo:
- Kierowniku, tam przed nami ten młody chyba na tory zaraz nam wlezie!
- Nie taki on młody, to poważny jakiś.
- Jaki poważny, jaki poważny? W okularach - i jeszcze za dużych - i niby poważny?

2 komentarze: