Setki obejrzanych spektakli z teatrów dalekich i bliskich, wiele koncertów, wręcz tysiące spędzonych tam godzin znudzeń, wkurzeń, ale w większości jednak uniesień i wzruszeń. Mnóstwo zawartych tam znajomości. Przez wiele lat regularne wizyty, nawet po kilka razy w tygodniu - a dzisiejszego wieczoru to wszystko się skończyło uroczystą fetą.
Na uroczystości wygaszenia neonu i zamknięcia teatru pięknieśmy się wzruszali. Byliśmy z siebie dumni.
Naraz tyle ważnych rzeczy w tych dniach właśnie kończy się nieodwołanie, a po głowie tłucze mi się cytat z Przybory: "Po kompocie. Po kompocie..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz