Befsztyk tatarski z domowymi, kwaszonymi ogórkami mojej maman i grzybkami także przez nią zebranymi i zamarynowanymi. Jak widać, nie jest to tzw. Tatar-inwalida ;-) czyli z jednym jajem. Do tego belgijskie, górnofermentacyjne piwo Chimay z zakonu braci trapistów (zwycięzca smakoszowkiego konkursu na najlepsze piwo świata) i warsiawska ;-) WuZetka na deser. Jak widać, w tym momencie jest już nieco chwiejna. :-)
P.S. Dementi. Podawane rano we wtorkowych mediach informacje o dwu kaczorach, które podróżowały rano tramwajem na Okęcie, nie dotyczą naszego zachowania po spożyciu tego piwa. A dyr. Andrzej Kruszewicz chyba po znajomości robi sobie ze mnie jaja ;-)
Brak komentarzy:
Nowe komentarze są niedozwolone.