Kościół luterański zainstalował się w tym budynku pierwszej wojnie światowej, po przerobieniu tej budowli ze zbudowanej 1901-1904 wojskowej cerkwi pw. św. Piotra i Pawła carskiego Keksholmskieogo Pułku Lejb Gwardii Cesarza Austrii (sic!), który to pułk niedaleko stacjonował, a nawet Rondo Mokotowskie czyli dzisiejszy pl. Unii Lubelskiej wtedy nazwano Rondem Keksholmskim). Notabene była to pierwsza cerkiew pułkowa z oświetleniem elektrycznym.
Z kościołem tym wiąże się jedna najpyszniejszych varsavianistycznych anegdot współczesnej literatury polskiej, umieszczona w "Dziennikach 2010" Jerzego Pilcha. Kościół jest w niej obiektem swoistego qui pro quo z teologiczną pointą, a historia jest o tym, jak warszawski taksówkarz okazuje się słoikiem, nie znającym swojego miasta ani podstaw swojej wiary. Umarłem ze śmiechu, kiedy tego pierwszy raz słuchałem w radiowej Dwójce w rewelacyjnej interpretacji Adama Ferencego. Poniżej umieszczam w ten kawałek w postaci podkładu dźwiękowego, jako zachętę do kupna książki albo audiobooka. Doradzam wysłuchać w całości i po kolei, ma to ok. niż 3,5 minuty. Pierwszy raz tego słuchając popłakałem się ze śmiechu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz