niedziela, 27 października 2013

Ekran klimatu ulicznego

Intrygujący podwórkowy układ okołośmietnikowy przy Ogrodowej 29.

4 komentarze:

  1. Myszka Miki na śmietniku historii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myszka Miki ma się dobrze, ile razy prawa autorskie do jej wizerunku są jest bliskie przedawnienia, nagle amerykański ustawodawca przedłuża czas trwania tych praw... Ja tam od Mickey'a wolę kaczora Daffy'ego. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, to by się zgadzało. Może i nie czarna owca, ale czarny kaczor jak najbardziej. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię postacie z charakterne, a nawet co zabawniejsze szwarccharaktery lubię, te ostatnie całe szczęście tylko w kreskówkach. :-) Za to nudzą mnie śmiertelnie bezpłciowe i przesłodzone Smerfy, Kubusie Puchatki, Mai Książęta, Makowe Panienki, Kreciki, Pszczółki Maje itp. nudziarze, o Gąsce Balbince i Kurczaku Ptysiu nie wspominając (z infantylizmu z tych ostatnich dwojga to już w przedszkolu drwiło się ostro dowcipami zgoła bardzo nieprzyzwoitymi, by nie rzecz wulgarnymi; pomyśleć co za krzywdę uczynili autorzy tych - pardonnez le mot - jachowiczowskich ;-) mocno postaci, traktując dzieci jak idiotów - a pomyśleć że Balbinka miała swój pierwowzór, kaczkę Leokadię, z którą na smyczy 90 lat temu po kawiarniach Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu przechadzał się główny polski malarz-futurysta i oryginał Kamil Witkowski, członek cyganerii warszawskiej)
    Z Pszczółki Mai to jeszcze truteń Gucio był w miarę ok. Samej Mai pomysł był niezły, pszczoła buntuje się przeciw koszarowemu życiu i ucieka z ula, ale z wykonaniem już gorzej, dość topornie i na siłę to wyszło, jak to u Niemców gdy usiłują być na luzie, a jednak najczęściej spod sportowej marynarki wystaje coś w rodzaju nakrochmalonego kołnierzyka. Ze Smerfów fajni byli tylko Gargamel i Klakier. Charakterów trzeba szukać raczej u amerykańskich producentów (Kaczor Donald, pies Pluto, Królik Bugs, Struś Pędziwiatr, Pixie i Dixie z kotem Jinxem, Miś Yogi), no i jedyna tego typu ówczesna sowiecka, świetna choć króciutka seria o Wilku i Zającu. U Francuzów i Japończyków marnie, ich postaci to na ogół jedna wielka gombrowiczowska pupa. Z czeskich jeszcze Chłopiec z Plakatu był ok. oraz Żwirek i Muchomorek. Z naszych mogę zaakceptować Bolka i Lolka, Reksia, Pomysłowego Dobromira... Może coś pominąłem, ale tak czy owak najfajniejszą polską kreskówką z pełnokrwistymi postaciami jest seria "Pies, kot i..." :-)
    P.S. Zauważam oczywiście, że Jachowicza bajki z dwu materii są uszyte, ówcześni jego czytelnicy, a pewnie i on sam nie byli zbyt świadomi tego, że jego różowy dydaktyczny płaszczyk jeżowym futrem jest podszyty - i to do spodu skierowanym, jak kolce Iron Maiden. Co nie zmienia ogólnego natrętnego dydaktycznego smrodku jego wierszy, z takich jednowymiarowych postaci trudno czerpać wzorce.

    OdpowiedzUsuń