
W tej alejce, na studiach dorabiałem jako sprzedawca chińskich butów. To tzw. błonia, wyżej była korona (stadionu), gdzie też było mnóstwo straganów (tam też krótko sprzedawałem). W tygodniu handlowało się hurtowo, w soboty i niedzielę raczej detalicznie.

Tu się czuje, że Warszawa jest wieloetniczna i to nie tylko jeśli chodzi o klientów, ale i o handlujących.
Stadionowe kontrasty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz