poniedziałek, 28 lutego 2011

Warszawa1939.pl - wykład jubileuszowy


Niedawno minęła dziesiąta rocznia portalu Warszawa1939.pl (gratulacje!)
Z tej okazji wykład twórcy portalu, Ryszarda Mączewskiego, o działaniach tego słynnego serwisu, jego historii i o różnych sprawach, związanych z wiarygodnością źródeł i opracowań dziejów miasta.
Ta ostatnia część okazała się wspaniałą gimnastyką intelektualną, sprawiającą wszystkim mnóstwo radości i przynoszącą wiele zaskoczeń.


Dyskusja żywa, a słuchaczy dużo.


Na końcu laudację na cześć twórcy portalu wygłosiła arch. Małgorzata Pastewka.
Jeszcze raz dziękujemy za wykład i za 10 lat wspaniałej, edukacyjnej pracy społecznej na rzecz popularyzacji varsavianistyki. Życzymy wielu kolejnych ważnych odkryć na tym polu i jeszcze większego uznania ze strony użytkowników i naukowców.

niedziela, 27 lutego 2011

Les Musiciens de Saint-Julien


W radiowym studiu im. Wincentego Lutosławskiego świetny koncert pt. La Veillée imaginaire (Wieczornica wyobrażona) w ramach festiwalu Mazovia Goes Baroque. Koncert pokazywał, jak na paryskich salonach interpretowano francuską muzykę ludową.
Koncert ten będzie retransmitowany w ogólnopolskiej, radiowej Dwójce w niedzielę 27 lutego o g. 20, a tego samego dnia, ale o dwie godziny wcześniej na tej samej antenie będzie transmisja pierwszej godziny kolejnego koncertu tego zespołu pt. Danses des bergers, danses des loups (Tańce pasterzy, tańce wilków) i będzie to folklor francuskiej prowincji. Gorąco polecam!
Przy okazji PROSZĘ BARDZO o podpisywanie apelu o to, aby nie zamieniać Studia im. Wincentego Lutosławskiego (dawniej S1) w siedzibę - za przeproszeniem - operetki.
Dlaczego taka zmiana przyniosłaby niepowetowane straty kulturze wysokiej można przeczytać w apelu znajdującym się tutaj.

wtorek, 22 lutego 2011

Witkacologiczne spotkanie z prof. Deglerem



Promocja trzeciego tomu listów Witkacego do żony w kawiarni 'Opasły tom' PIWu na Foksal. Na pełnej sali nieco znajomych - głównie tych mocno oryginalnych. ;-)
Transmisja na żywo w Dwójce (radiowej, a jest jakaś inna?). Trzymajmy kciuki za PIW - oby trwał.


Dopisane wieczorem:

Już po transmisji rozmowa z prof. Deglerem o czarownych przedmiotach codziennego użytku, z dyr. PIW Skąpskim i jego kuzynem o miejscu pochodzenia ich rodziny oraz ze Stefanem Okołowiczem o warszawskich adresach Firmy Portretowej.

Podawano zimną wódeczkę, a na zakąskę były kanapki z tatarem na czarnym chlebie oraz z łososiem na gotowanych ziemniakach.
Na koniec kupiłem przedostatni egzemplarz "Pożegnania jesieni"

Poza tym niestety mam smutną, pospotkaniową refleksję, a mianowicie taką, że 3/4 wieku po napisaniu "Niemytych dusz" z higieną nawet wśród inteligencji nie jest dobrze. Na sali sporo osób z niemytymi od co najmniej dwu tygodni włosami, a kilka wydzielało fetorek świadczący, że dni parę się nie myli ani nie zmieniali bielizny. W tak małej sali trudno było wytrzymać, całe szczęście znieczuliłem się serwowaną tam wódeczką.
A teraz w domu z radia słucham "Gitarą i piórem".

poniedziałek, 21 lutego 2011

O Muzeum Drukarstwa


W ten dzisiejszy wyjątkowo mroźny wieczór o drukarskiej filii Muzeum Historycznego Miasta Stołecznego Warszawy opowiada Pani Dyrektor Barbara Rogalska przy wsparciu swoich współpracowników arch. Joanny Dudelewicz i Radosława Adamskiego.

niedziela, 13 lutego 2011

JA CIE KOCHAM A TY SPISZ


Qui pro quo po chicagowsku, ale wszystkie nieporozumienia można jednak wyjaśnić...
I wreszcie wiem, jak wygląda Sandra Bullock. :-)

Szafa bez dwóch ludzi


i bez Polańskiego.
Na plaży w Sopocie koło molo.

Morza szum, ptaków śpiew...



Pod latarnią (morską)


Lodowisko w Sopocie
Najfajniej by było pośmigać po zamarzniętym morzu.
Szkoda jednak, że nie wziąłem łyżew.

Tajne przez poufne


Strategiczny kościół specjalnego znaczenia

Carillon ratusza Głównego Miasta w Gdańsku


Jeden z wielu na wieżach tutejszych kościołów - dlatego odbywa się tu festiwal carillionów. Kiedyś przy na nim byłem przy okazji festiwalu Europejskiej Unii Radiowej. Miejscówkę miałem świetną - na ostatniej kondygnacji najwyższej kamienicy Głównego Miasta, tj. Domu An(g)ielskiego. Widać było stamtąd wszystkie okoliczne wieże kościelne, a tym samym i carillionów mogłem słuchać po prostu w swoim pokoju. :-)

Mój ulubiony gdański widok


Przypomina choć troszkę te piękne, dawne czasy, gdy kwitła tu gosodarka morska, gdy na Motławie przy Długim Pobrzeżu, Ołowiance i Wyspie Spichrzów cumowały prawdziwe statki, kutry, holowniki, a nie jak teraz - za przeproszeniem - tylko jachty i te wycieczkowe :-(

Gargulec przy Mariackiej


Ale przez słomkę??? <ROTFL>!!!

W gotyckiej cerkwi.


U grekokatolików na gdańskim Starym Mieście. Cerkiew św. Bartłomieja. Uwielbiam tę liturgię, te zapachy i śpiewy.

Przy krzyżackich młynach


Na gdańskim Starym Mieście.
Szkoda tylko, że nie ma tu koła wodnego, napędzającego choćby prądnicę jak w Toruniu.

Sopot-Wyścigi


Jedna z podków na peronie.
Tu pierwszy raz w życiu byłem na wyścigach, jednak nie spodobało mi się i do dziś mnie tam nie ciągnie. Miałem wtedy chyba 3 albo 4 lata.
No, ostatecznie tramwajem-czwórką bym się przejechał w niedzielny ranek na Służewiec, gdyby jeszcze tak jak dawniej z pętli na Nowej Pradze jeździł - ale raczej po to, by poobserwować praskich graczy, niż konie. Konie wolę w zbliżeniu i nie w wyścigowym wysiłku.

Wieczorne, majowe niebo


tyle, że oglądane rano w lutym.
Wiem, że słabo ;-) widać Pannę, Lwa i inne gwiazdozbiory wieczornowiosenne.

sobota, 12 lutego 2011

Karkóweczka i Lwówek Książęcy


Mniam! Jak zwykle proszona kolacja u przyjaciół.

Jeszcze jedna szczęka w murze


Ktoś dla żartu w klasztorny mur ją wmurował ponad 20 lat temu. Już dawno biedaczka ze starości straciła wszystkie zęby.

Śpiew jeziora


Niestety, na tym filmie tylko wiatr szumi. Ale gdy wieczorem robi się zimno lub w dzień, gdy słońce wychodzi zza chmur, nagle rozgrzany (lub ochłodzony) lód zaczyna pękać i wtedy przepięknie śpiewa. Jest to jeden z najcudowniejszych dźwięków natury. Miejsce wydobywania się tego śpiewu przenosi się po lodzie z prędkością setek metrów na sekundę, a dźwięk dochodzi z różnych kierunków jednocześnie i z trzema różnymi prędkościami naraz - wolniej w powietrzu, szybciej w wodzie, a najszybciej w lodzie. Dalsze i późniejsze dźwięki niesione przez lód często przychodzą wcześniej, niż dźwięki bliższe i wcześniejsze, ale niesione przez powietrze. Wszystkie mieszają się, nakładają i łączą w fascynującą całość jak w wyrafinowanej kamerze pogłosowej. By to dobrze nagrać, nie wystarcza nawet holofonia. Dla pełnego wrażenia trzeba stanąć na lodzie i "słuchać" śpiewu (drgań) także stopami.
Teraz jednak nie miałem szczęścia - lód zaczynał śpiewać dopiero kiedy zniecierpliwiony oczekiwaniem zatrzymywałem filmowanie. Ale kiedyś na pewno uda się mi to nagrać i oby lepszym sprzętem.

Brama z lasu do lasu




"Zimowe notatki o wrażeniach z lata"




Rafaello i galaretka agrestowa


Ciasto na słonych krakersach produkcji córki kolegi. Smak wzorowany na kokosowych cukierkach rafaello.

Prowincjonalny kult pisarki warszawskiej


Ewa Szelburg-Zarębina to autorka całkiem fajnych książek dla dzieci i zupełnie nie do czytania legend warszawskich: w natrętnym dydaktyzmie nieznośnie jachowiczowskich, a warstwie językowej natrętnie nadęto-młodopolsko-przybyszewskich.
Jest tu mile wspominana, przed wojną była tu kilka lat nauczycielką. Większość życia spędziła w Warszawie.

Miły prezencik


Przyszedł niedawno pocztą.
Za oknem wiatr i śnieg, w głośnikach muzyka ukraińska - to Burdon, to znów Buttia - a ja zabieram się do nocnej lektury (choć innych knig parę też niecierpliwie pod ręką na mnie czeka i z wzajemnością).

piątek, 11 lutego 2011

Żołądki drobiowe w majeranku


Do tego kuskus i surówka z kapusty.
Sam upichciłem, modyfikując nieco przepis z Tradycyjnej Kuchni Polskiej wg. pomysłu własnego i koleż. Violi z os. Praga II. Serdecznie dziekuję :-)

środa, 9 lutego 2011

Siedziba PISu na Pradze

Wiadomo, że praski oddział PiSu jest przy Targowej 38. Ale nie wszyscy zauważają, że od Nowego Roku nieco bliżej cerkwii, po drugiej stronie tej ulicy, pod numerem 65 mieści się inny PIS, zwany dawniej Sanepidem ;-)
Siedziba główna LPR zaś jest na Bemowie, przy Księżycowej 5 - czyżby w myśl hasła księża na ksieżyc? ;-) Chodzi o czywiście o Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Pozdrawiam z prawej strony, z pozycji lekko klerykalnych :-)

Nova Praha na Starej Pradze - Urodziny Pragi Biskupiej

W kinie Nova Praha seans kilku filmów dokumentalnych o Pradze lat sześciedziątychi siedemdziesiątych. Na jednym z nich widać było samego Wicusia Marynarza, słynnego restauratora w jego niemniej słynnym Schronie. Nie wiedziałem, że zachował się nawet film z nim!
Niesamowity tłum na sali, biletów zabrakło pół godziny przed seansem. Ludzie siedzieli na schodach, na podłodze i kilku dostawionych z przodu sofach. Przed, po i między filmami opowiadał o naszej ukochanej dzielnicy znakomity kolega, przewodnik po Pradze od 36 lat, mieszkaniec Stalowej, Mieczysław Janiszewski. Bawił przy tym wszystkich praskimi powiedzeniami, częstował jubileuszową czekoladą, a nawet zapraszał do gry w trzy karty.

O rocznicy powtórzę tu jednak to, co napisałem parę dni temu na forum "Co jest grane".
Otóż pamiętać należy, że w 1741 roku, tzn. 7 lat WCZEŚNIEJ NIŻ PRAGA, otrzymał prawa miejskie RÓWNIEŻ PRAWOBRZEŻNY
Skar[y]szew[-Kamion]. Stąd park Skaryszewski i ul. Skaryszewska. To w Skaryszewie właśnie odbyły się dwie prawobrzeżne elekcje (niezbyt chwalebne, bo Henryk Walezy szybko uciekł z Polski, gdy otrzymał od headhunterów ;-) propozycję lepszego stanowiska we Francji, a August III Sas pod osłoną rosyjskich bagnetów został wybrany niejako kontrkrólem po kilka tygodni wcześniejszym wyborze Stanisława Leszczyńskiego na Woli; kontrelekcja Sasa spowodowała wojnę o tron polski).

Skaryszew leżał po drugiej, południowej stronie Ząbkowskiej niż obie Pragi (bo były dwie Pragi na tym terenie, Praga Biskupia i Praga Magnacka, potem zwana też Książęcą). I jeszcze był Golędzinów (tam gdzie dziś zoo, prawa miejskie w 1764). Wszystkie te cztery jurydyki zostały właczone do Warszawy pod koniec XVIII wieku i utworzyły prawobrzeżną część Warszawy.

Myślę więc, że mamy okazję obchodzić urodziny Pragi cztery razy do roku, a nie tylko 10 lutego!

poniedziałek, 7 lutego 2011

Warszawski Ruch Społecznikowski

Niezwykle interesujące spotkanie ze znanymi varsavianistami: Rafałem Chwiszczukiem i Tadeuszem W. Świątkiem. Tematem był warszawski ruch społecznikowski i wydana niedawno, pięknie ilustrowana książka autorstwa naszych gości, o historii tego ruchu traktująca. Można ją było otrzymać na spotkaniu, za co serdecznie wszyscy dziękujemy!
W związku z urodzinami Pragi przyszło dużo ludzi, a dyskusja była zażarta i wyczerpująca dla wszystkich stron - co zresztą na zdjęciu widać ;-)

niedziela, 6 lutego 2011

Korona nad miastem


No i zagadka, gdzie to jest. Podpowiedź - pod nią są dwie panie.

Od Floriana do Anny


Ładny dzień, ciekawy widok na wieże praskie i warszawskie - w tym na najwyższą budowlę miasta.
Można też wypatrzeć Zygmunta na kolumnie.

Kompozycja z bajaderkami


Dobór koloru ciastek do reszty wyszedł przypadkiem, a trzeba dodać, że czerwonych przedmiotów było w pobliżu duuużo więcej.

sobota, 5 lutego 2011

We all live in yellow submarine

A uprzedzali przecież....
Zaborów Leśny

Forsowne forsowanie


Nie było łatwo...

Punkt skupienia czyli konsylium nad...


...no właśnie, nad czym w Puszczy Kampinoskiej mogą z takim zainteresowaniem pochylać się studentki z Wiednia? No nad czym? !!!
Otóż fachowa dyskusja dotyczyła tego, czy to ślady samca czy samicy jelenia, bo na tej podstawie daje się poznać! Teraz to i ja już wiem, jak to odróżnić :-)
Honi soit qui mal y pense! ;-)

Pokręcona, krecia robota


"Wężykiem, wężykiem" ;-)

Kaczka komunikacyjna po warszawsku


Podobno gdy się kupi bilet miesięczny (lub dłuższy) w biletomatach mennicy, dostaje się taki kolekcjonerski żeton-monetkę. Jest podobno kilka wzorów, ale mnie marzy się właśnie taki.
Artykuł o tej promocji tutaj.
P.S. z końca lipca 2011 - biletomat przy przedłużaniu karty miejskiej wydał mi właśnie taki dukat. :-) Hura!
Pozostałych mieć nie muszę, ten był najważniejszy.

piątek, 4 lutego 2011

Francuska jeszcze świąteczna


Przy okazji nocnego zerknięcia na salon Saskiej Kępy odwiedziłem dobrze mi znane, często kiedyś odwieczane, a dawno niewidziane ulice: Lipską i Estońską.

Flamandzki chłopiec na Saskiej Kępie


Plakat w toalecie Kępa Café :-) przy Finlandzkiej 12a.
Rysunek na plakacie niby przedstawia znaną rzeźbę na fontannie w Brukseli, znaną jako Manneken Pis, ale przyrząd namalowanego chłopca nawiązuje raczej do słynnej rzeźby przed Muzeum Sztuki w Goeteborgu (ale tylko wtedy, gdy się ją ogląda pod odpowiednim kątem, nie mam niestety takiego zdjęcia; nie wiedziałam również, że istnieje także siusiająca dziewczynka).

A Kępa nim stała się saską, była holenderska, więc może i flamandzki chłopiec mógł się tam zaplątać ;-) Blog kawiarni jest tutaj.

Herbatka w Café Kępa


Czasem trzeba się ruszyć na lewą stronę Wisly. ;-)
Miłe miejsce, dużo książek. Sprytnie ukryte, choć blisko Ronda Waszyngtona.
Śmieszna zastawa... Szarlotka też była niczego sobie. Kawy i herbaty fair trade etc.

Finlandzka 12a.

środa, 2 lutego 2011

Stracone zachody miłości


Przed prawidziwą bramą straceń autentyczna ślubna sesja fotograficzna.
Stracili nadzieję czy gust? Bo rozum na pewno tak.
И смешно и страшно.
Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać z takiego pomysłu.
Na takie rzeczy chyba muszę stworzyć osobną kategorię: "katastrofalia" albo "pręgierz".